Dzisiaj robimy sobie małą przerwę od tematów brafittingowych i pogadamy o tym, czemu się nie szanujemy.
szanować się
mieć
szacunek
się
Zgodnie zatem ze słownikiem PWN i wszelką obowiązującą na świecie logiką ‘mieć szacunek do siebie’ oznacza tyle, co pozostawać w sytuacji, w której uważamy same siebie za wartościowe i godne uznania. Pytanie; z jakiej paki obcy ludzie mają wrażenie, że ich zdanie i ich zasady, które są nam całkowicie obce, mają decydować o tym, czy my mamy szacunek do siebie? Mój szacunek do siebie lub jego brak to abstrakcja, o której istnieniu lub nie mogę decydować tylko i wyłącznie ja, ponieważ żadna inna istota ludzka nie jest w stanie ze 100% pewnością powiedzieć, jaki ja mam stosunek emocjonalny wobec samej siebie.
Jeśli jesteś odnoszącym sukcesy fizykiem, to Twój dyplom politechniki nie zniknie w obłoczku dymu, bo losowy frajer podszedł do Ciebie na ulicy, i powiedział, że od dzisiaj nie jesteś wykształconym fizykiem. Wszyscy się zgodzą, że tak to działa, zatem dlaczego zgodziliśmy się jako społeczeństwo, że mamy prawo powiedzieć komuś innemu, że się nie szanuje, bo MY tak uważamy?
Mój szacunek do mnie polega na wierności wobec swoich zasad, dbaniu o zdrowie, utrzymywaniu swojej psychiki w dobrej kondycji, stałym rozwoju, niepozwalaniu sobie na bycie czyimś workiem treningowym i dążeniu do swoich celów, a nie na dostosowywaniu się do cudzych oczekiwań. Ba, to ostatnie jest dla mnie wręcz książkowym przykładem braku szacunku, bo gonienie za cudzymi wymaganiami jest często piłowaniem gałęzi, na której się siedzi. Porzucając swoje instynkty i swoje pragnienia okaleczasz się z tego, co mogłoby dać Ci spełnienie i szczęście.
W naszym smutnym społeczeństwie ‘szacunek do siebie’ skarlał do rangi ‘spełniania cudzych oczekiwań, żeby tym samym zasłużyć na danej osoby szacunek’. Wybaczcie, ale szacunek osoby, która do szanowania mnie potrzebuje szeregu warunków ograniczających mnie i sprowadzających do roli ugłaskiwacza ego, jest gówno wart. Nie potrzebuję szacunku osób, które nie szanują mnie tak po prostu, bo jestem porządnym człowiekiem. Będę też wdzięczna za zaprzestanie prób robienia ze mnie idiotki, której się wmawia, że cudze zasady są moimi (albo powinny być), bo mnie nikt nie zechce.
Drogi komcionauto – nie mierz ludzi własną miarą; nie każdy jest wstrętnym bucem, który odebrał w życiu wychowanie uboższe o podstawowe zasady kultury. Moja wartość nie leży w tym, czy jakiś mężczyzna (no bo przecież nie kobieta, związek z kobietą to jak nie związek) się po mnie schyli, i powie ‘Oto ratuję Cię od samotnego życia, w którym będziesz ofiarą docinek za swoje singielstwo, i łaskawie oświadczam światu, że te 70 kg mięsa na Twoim szkielecie jest moje, co automatycznie winduje Cię do rangi wartościowej istoty z pochwą’. Nie każdy wyznaje Twoje preferencje odnośnie kobiet, i niektórzy – jak mój przyszły mąż – lubią osoby, które mają poczucie własnej wartości i nie potrzebują partnera do bycia potwierdzeniem ich atrakcyjności, tylko do bycia partnerem. Wiesz, taką osobą, która jest najlepszym przyjacielem i wspiera, zamiast mówić ‘weź zakryj dekolt, nie szanujesz się w ogóle’.
Więc jeśli chcesz napisać gdziekolwiek w naszym kąciku internetów, że się nie szanujemy – wypchaj się i wstaw do tej gabloty.