
Gorset Restyle Black Armor Underbust 26”; Pieśń o małym rycerzu
Lubię gorsety. Zwykle nie chodzę w nich na co dzień, bo ciągle nie dorobiłam się gorsetu POD ubranie, a moi klienci mogliby być nieco zbyt zaaferowani gdybym chodziła w gorsetach NA ubraniu. Tym niemniej często występuję w gorsetach na scenie i lubię czynić z nich element stylizacji wieczorowej. Lubię uczucie ciasności, jakie daje dobrze związany gorset. Jest to dla mnie wygodne (wbrew wrażeniu wielu osób, których pierwszym pytaniem gdy widzą mnie w mocno zwężającym talię gorsecie jest “Czy to boli?” a drugim “Czy ty możesz oddychać?”). W gorsecie potrafię chodzić, tańczyć, a nawet śpiewać. Jedyne czego nie potrafię, to zapiąć sobie butów. Bo nie mogę się schylić. O czym notorycznie zapominam ubierając się w kostium na scenę. Myślę, że sporo współczesnych performerek burleski zaczyna swoją przygodę przechodząc przez fascynację stylem goth – gorsetami, wiktoriańskimi sukniami, wampirami itd. Nie jestem tutaj wyjątkiem – za młodu też byłam gothką. W sumie to nadal gothka ze mnie czasem wychodzi. Dlatego kiedy Agu wyciągnęła gorset Restyle Black Armor i powiedziała “weź, przymierz, bo na mnie to nie leży”, zapiałam niemalże z zachwytu. Czas więc na pierwszą, legitną recenzję gorsetu na Miskach!
Restyle – Black Armor Underbust 26”

W przeglądzie moich gorsetów, do którego zachęciła mnie Agu, okazało się, że Restyle jest drugą najpopularniejszą marką w mojej kolekcji. Przebija ją tylko marka Absynt, o której w przyszłym roku na pewno napiszę więcej! Jest jednak ku temu powód – to po prostu są bardzo porządne gorsety.
Restyle to polska marka od lat specjalizująca się w odzieży i dodatkach w stylu goth, steampunk, punk, ogólnie – mhrocznych. Piszę „polska”, ale muszę wspomnieć, że na metce jest „made in China”. Muszę jednak oddać sprawiedliwość – na przestrzeni czasu oferta sklepu mocno się rozszerzyła i polepszyła. Oprócz recenzowanego dziś gorsetu mam w swojej kolekcji jeszcze dwa: wszystkie są underbustami (a więc gorsetami niezakrywającymi piersi). W pozostałych dwóch regularnie występuję na scenie.

Gorset Black Armor pochodzi z linii tych najbardziej “wyszczuplajacych”, tj. nastawionych na najmocniejszy efekt taliowania. Krój ten nie jest moim zdaniem najlepszym pomysłem dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z gorsetami. Żeby ten gorset naprawdę dobrze leżał, trzeba się weń dość mocno związać. Jest to też fason, w którym do pożądanego efektu najlepiej jest mieć charakterystyczny typ sylwetki, tj. sporo przestrzeni między końcem żeber a kolcami biodrowymi. To ów miękki kawałek tułowia ulega zwężeniu. Dlatego osobom, które jeszcze nigdy nie nosiły gorsetu, poleciłabym coś o nieco “łagodniejszym” fasonie.

Gorset jest wykonany z grubej, mocnej ekoskóry, a podszewkę ma z bawełny. Ma też zabezpieczającą taśmę w talii, której celem jest zapobieganie nadmiernemu rozciągnięciu gorsetu i wzmocnienie w miejscu, w którym tkanina i szwy podlegają największemu naprężeniu w trakcie noszenia. Wszystkie szwy są naprawdę porządne – nie zaobserwowałam żadnych ubytków czy wystających niteczek.
Biodra są ozdobione poziomymi panelami ze srebrnymi notami, które jeszcze bardziej podkreślają sylwetkę klepsydry, czy osy, jak kto woli 🙂 Z przodu gorset ma zapięcie nie na klasyczny gorsetowy busk, ale na tzw. swing hooks, które są typowym rozwiązaniem w gorsetach inspirowanych steampunkiem. Obawiałam się, że będą się rozpinać (bo mam znajomą, której w podobnym gorsecie notorycznie “puszczają”), ale nie, trzymają się dzielnie. U dołu gorset ma zaczepki na paski do pończoch. Z tyłu ma przyszyty na stałe skórzany panel. Wiąże się go za pomocą typowego dla Restyle płaskiego sznura. Na zdjęciach nie zmieniłam sposobu wiązania z jakim gorset przyszedł, które nie jest klasycznym wiązaniem. Mamy tu osobno związaną górę i osobny dół. Nie mam jeszcze zdania, czy taki sposób wiązania jest lepszy.

Ze względu na grubość materiału i jego ogólną “ciężkość”, rzekłabym, że to najbardziej “ubraniowy” z moich gorsetów. Raczej nie jest to gorset do noszenia pod ubraniem (pomimo zdjęć w bieliźnie), nie tylko ze względu na materiał (nie wyobrażam sobie, jak ciało musi się pocić pod ekoskórą, nawet przy bawełnianej podszewce), ale również na zapięcie, które jest mocno wystające. Nie wspominając o tym, że jest po prostu zbyt ładny, żeby go chować 🙂

Opinie końcowe
Gorset Restyle Black Armor rzeczywiście wygląda i daje uczucie zbroi. Jest on z pewnością świetną opcją dla miłośniczek mhroku, mocnego taliowania i mocnego wiązania się. Ja, gdy mam go na sobie, mam ochotę gnać do nieistniejącego już klubu M25, w którym odbywały się imprezy “Gothomania”. W M25 robili Krwawą Mary na spirytusie zamiast wódki i mieli część sali, w której było łóżko podwieszone na łańcuchach.
To były czasy.